czwartek, 13 stycznia 2011

Krytyka utylitaryzmu

Utylitaryzm jako program etyczny znajduje się w opozycji do postawy miłowania i w życiu człowieka akcentuje użyteczność. Użyteczne zaś może być to, co daje przyjemność, a wyklucza przykrość. Według utylitaryzmu szczęście jest tożsame z przyjemnością, zaś człowiek obdarzony jest przede wszystkim zdolnością myślenia oraz wrażliwością. Wrażliwość czyni człowieka żądnym przyjemności, zaś zdolność myślenia dana jest mu po to, aby mógł kierować swoim życiem w sposób mogący zagwarantować jej maksimum. W utylitaryzmie obowiązującą zasadą moralną jest uzyskanie maksimum przyjemności i minimum przykrości. Ta zasada powinna obowiązywać nie tylko jednostki, ale też całe społeczeństwa, toteż postuluje ona maksimum przyjemności dla jak największej liczby ludności, przy jednoczesnej konieczności minimalizacji przykrości dla tejże liczby ludzi. Jakkolwiek ta zasada wygląda dość przekonująco na pierwszy rzut oka, to jednak jej słabością jest uznanie samej przyjemności za jedyne i największe dostępne człowiekowi dobro, któremu powinien on podporządkować wszystkie inne dobra i wartości.



O słabości tej zasady przesądza natura samej przyjemności, która jest ze swej istoty czymś raczej ubocznym, przypadłościowym, a więc czymś, co może się pojawiać jedynie przy sposobności. Ponadto przyjemność jest dobrem aktualnym tylko dla jednej osoby i nie może przekroczyć tej bariery.



Tym samym przyjemność nie może być celem samym w sobie, tym bardziej, że realizacja prawdziwego dobra wymaga niekiedy właśnie rezygnacji z przyjemności, czy wręcz wiąże się z pewną przykrością. Ponadto przyjemność i przykrość są dość przypadkowe i nawet do pewnego stopnia nieuchwytne. Wiążą się z konkretnym czynem i nie można ich z góry zaplanować, określić i obliczyć. Przyjemność jako główny cel działania człowieka oznaczałaby, iż temu celowi musiałyby być podporządkowane wszystkie dobra, w tym także dobro osobowe własne, jak też dobro osobowe innego człowieka. W relacji mężczyzna – kobieta, w ich aktach seksualnych, takie określenie głównego celu jest tożsame z uprzedmiotowieniem osób, gdyż oboje zostają niejako wprzęgnięci w służbę dostarczenia przyjemności sobie i drugiej osobie. Widzimy zatem, że w tym przypadku każde z nich samo używa i jednocześnie jest używane przez drugiego, dzieje się to zaś na mocy niewłaściwie określonego celu ich wzajemnej relacji. Powodowani przez własny egoizm i dążenie do przyjemności, razem stanowią tylko sumę swoich egoizmów i na tym gruncie trudno raczej mówić o zjednoczeniu osób. Trudno też w tej sytuacji znaleźć jakiś punkt, z którego można byłoby przejść do postawy miłowania.



Musimy zatem uznać, że utylitaryzm jest programem konsekwentnego egoizmu i tym samym przeciwieństwem miłości.



Oczywiście w programie tym przyjemność może być różnego rodzaju. Może być to przyjemność, którą człowiek czerpie z samych aktów seksualnych, ale może też być ona określona na zasadzie czerpania przyjemności z tego, że jest się źródłem przyjemności dla kogoś drugiego. W niczym nie zmienia to jednak obowiązującej zasady, że rachunek własnego szczęścia stanowi najwyższą normę postępowania i to on określa całą relację dwojga osób. W tej relacji dobre równa się przyjemne, zaś zło równa się brak przyjemności. Wartości w ten sposób określone mają charakter czysto subiektywny, natomiast dla zaistnienia miłości potrzebne jest dobro obiektywne, gdyż tylko ono może osoby zjednoczyć. Miłość ze swej natury jest zjednoczeniem osób i nie można jej oprzeć na zasadzie utylitaryzmu, który w najlepszym wypadku może stanowić jedynie jakieś zharmonizowanie egoizmów.



Miłość, będąca treścią ewangelicznego przykazania miłości zakłada normę personalistyczną, określającą osobę jako byt, którego istota domaga się właściwego i pełnowartościowego odniesienia. Tym właściwym odniesieniem do osoby jest miłość jako afirmacja osoby ze względu na nią samą. Słusznie przeto należy się osobie, aby była traktowana jako przedmiot miłości, nie zaś przedmiot użycia. Miłość względem osoby jest też jakimś oddaniem jej sprawiedliwości, i używanie osoby tej elementarnej sprawiedliwości się sprzeciwia. Porządek sprawiedliwości jest w pewnym sensie bardziej podstawowy niż porządek miłości, gdyż w sprawiedliwości zawiera się miłość, która jednocześnie jest też czymś poza sprawiedliwością. Miłość i sprawiedliwość różnią się miedzy sobą swą istotą. Sprawiedliwość odnosi się do rzeczy – dóbr materialnych lub moralnych ze względu na osoby. Miłość odnosi się do osób bezpośrednio, a w jej istocie zawiera się afirmacja osoby jako takiej. Słuszne jest więc powiedzenie, że miłowanie osoby jest względem niej sprawiedliwe. Jednakże to miłowanie nie zawiera się w tejże sprawiedliwości, gdyż istota miłości znacznie przekracza samą sprawiedliwość. Jeśli mówimy o sprawiedliwości w kontekście miłości, to dlatego, że w całokształcie moralności seksualnej bardzo istotne jest wypracowanie pojęcia miłości sprawiedliwej, czyli takiej, która gotowa jest oddać każdemu człowiekowi to, co mu się na mocy tego kim człowiek jest w swej istocie, należy. W przypadku miłości mężczyzny i kobiety, kiedy do głosu dochodzi ich zmysłowość i uczuciowość, często może mieć miejsce w ramach właśnie tego, co określają jako miłość, jej utylitarystyczna interpretacja, sprzeciwiająca się elementarnym zasadom sprawiedliwości. Tak interpretowana miłość może być niesprawiedliwa względem osoby.[1]



[1] Por. K. Wojtyła, Miłość i odpowiedzialność, s. 30 -45.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz